Skórzany pasek na długie lata

Rozmowa z Witkiem Burtanem

PK: Jak to się stało, że zacząłeś zajmować się tworzeniem skórzanych pasków?

Zanim zacząłem to robić zajmowałem się innym rzemiosłem – jubilerstwem. W pewnym momencie, kiedy jubilerstwem zajmowałem się już przez dłuższy czas, zadzwonił do mnie mój kumpel z Warszawy, który robił świetne skórzane paski. Powiedział mi że wyjeżdża i zapytał czy chciałbym przejąć jego firmę. Bardzo zależało mu na tym, aby Infini, bo tak już wtedy nazywała się firma, trafiło w dobre ręce. Na początku uznałem, że nie chcę tego robić, ale po jakimś czasie pomyślałem, że wspólnie z moją koleżanką, obecnie już wspólniczką, mógłbym ten jego biznes rzeczywiście przejąć. I tak zaczęła się moja historia z kaletnictwem i powstało Infini by Burtan.

PK: Mówisz, że wcześniej zajmowałeś się jubilerstwem – gdzie się tego nauczyłeś?

Zazwyczaj jeśli ktoś chce zostać jubilerem i kształcić się w tym kierunku, zapisuje się do cechu i odbywa praktyki. Ja uznałem, że chciałbym to zrobić w inny, ale też szybszy sposób. Postanowiłem znaleźć mistrza, jubilera, który byłby skłonny nauczyć mnie podstaw tego rzemiosła.

We Wrocławiu udało mi się znaleźć mistrza z dużym doświadczeniem, 70-letniego jubilera, który zgodził się na to, żebym został jego uczniem. Spędziłem z nim trochę czasu i to właśnie on nauczył mnie podstaw jubilerstwa, dzięki którym mogłem zacząć wytwarzać własne produkty.

PK: Skąd pojawił się w twojej głowie pomysł, żeby spróbować swoich sił w tej dziedzinie?

Zawsze lubiłem tworzyć rzeczy i szukałem różnych inspiracji. W pewnym okresie modne stało się łączenie żywicy i drewna. Zacząłem wtedy robić biżuterię z tych materiałów. W pewnym momencie poczułem jednak, że brakuje mi wiedzy i umiejętności. Widziałem, że trudno było mi przejść na “wyższy poziom” i tworzyć lepsze produkty – po prostu brakowało mi wiedzy i doświadczenia. To sprawiło, że podjąłem wtedy decyzję, że muszę znaleźć kogoś, kto pomoże mi się rozwinąć. Jakiś czas po zakończeniu nauki u mistrza, udało mi się założyć działalność. Otworzyłem lokal na Starowiślnej i sprzedawałem swoje produkty – to był wtedy mój sposób na życie i moje źródło utrzymania. 

PK: Czyli w pewnym momencie po prostu porzuciłeś jubilerstwo?

Tak. Lubiłem to, ale to jest bardzo konkurencyjna i trudna dziedzina. Myślę, że zbudowanie swojej “bazy klientów” w takim zawodzie wymaga bardzo dużo czasu. 

Jak wyglądały początki twojej przygody z tworzeniem pasków?

Kiedy razem z moją wspólniczką, Poli, przejęliśmy firmę, wiedzieliśmy, że naszym celem jest to, żeby ta praca, pozwoliła nam się utrzymać. Początki były trudne, ale wspólnie się napędzaliśmy i to sprawiało, że było nam łatwiej to rozwijać.

Wcześniej nigdy nie miałem wspólnika czy wspólniczki. Zazwyczaj wszystko robiłem sam. Tak było choćby w przypadku tworzenia biżuterii. Kiedy zacząłem pracować z innymi ludźmi, bardzo szybko zrozumiałem, że to niesamowicie ułatwia rozwój.

Na początku była nas dwójka. Razem jeździliśmy na różne targi rzemiosła i inne podobne wydarzenia. Co weekend pakowaliśmy materiały oraz narzędzia i jechaliśmy w inne miejsce aby sprzedawać nasze paski. Bywaliśmy na przykład na krakowskim Małym Rynku, gdzie na miejscu tworzyliśmy produkty dla klientów. Od początku wiedzieliśmy jednak, że chcemy w pewnym momencie otworzyć własny lokal.

PK: Udało się wam, teraz macie już lokal. Jak długo zajęło wam dojście do tego miejsca?

Zaczęliśmy zajmować się tworzeniem pasków jakieś 3 lata temu, a pracownię tutaj, na Placu Matejki otworzyliśmy w marcu tego roku. 

PK: Nie baliście się, że mimo waszych oczekiwań, nie będziecie w stanie utrzymać się z tworzenia i sprzedaży pasków?

Nasza sytuacja była dość specyficzna, bo przejęliśmy coś, co w jakimś stopniu już działało i w określonych warunkach generowało zyski. Wcześniejszy właściciel – Mateusz, zaproponował nam też, że zanim podejmiemy finalną decyzję, możemy pojechać na targi i przekonać się jak to wszystko działa. No i okazało się, że było naprawdę świetnie. Te pierwsze targi pozwoliły nam zobaczyć, że ludzie są zainteresowani takim produktem. Zobaczyliśmy wtedy, że ten biznes ma duży potencjał.

PK: Czy twój znajomy, który rozpoczął tę działalność nauczył was jak tworzyć paski czy uczyliście się tego na własną rękę? 

On dał nam całe “know-how”. Pokazał nam nie tylko jak wygląda proces tworzenia takiego paska, ale również podzielił się z nami miejscami, z których zamawiał komponenty i skóry oraz poradził w jaki sposób komunikować się z klientem, organizować sprzedaż itd. Ta typowo manualna część, czyli tworzenie paska, nie była dla mnie zupełnie nowa. W tamtym czasie byłem już rzemieślnikiem – co prawda zajmowałem się czymś innym, ale czułem, że nie będzie to dla mnie wyzwaniem i całkiem szybko nauczyłem się jak to robić.

PK: Tak jak mówisz to, co robicie polega nie tylko na tworzeniu finalnego produktu, ale również na jego promocji, kontakcie z klientem itd. Jak ty i twoja wspólniczka dzielicie się obowiązkami?

Nie mamy jakiegoś ustalonego podziału obowiązków. Ja jestem osobą z ADHD, więc czułem, że po prostu musimy sobie wypracować taki tryb pracy. Teraz działamy już bardzo intuicyjnie i dobrze się uzupełniamy. 

PK: Czy myślisz, że jest to coś co mógłby robić każdy, czy taka praca wymaga jakichś konkretnych umiejętności?

To zależy. Myślę, że jeśli ktoś chciałby wszystko robić sam, to wymaga to bardzo dużo samozaparcia i dyscypliny. Jeśli ktoś chce utrzymać się, że sprzedaży tworzonych przez siebie produktów, to szczególnie istotne są umiejętności interpersonalne – aby móc rozwijać taką działalność trzeba być charyzmatycznym i mieć dobry kontakt z klientem.

PK: Jesteś pierwszą osobą w twojej rodzinie, która zdecydowała się zająć rzemiosłem?

Nie jestem jedyny, mój dziadek był cieślą a mama zajmuje się szyciem. Więc być może fakt, że zawsze lubiłem tworzyć przedmioty, wynika też po części z tego. Mój tata trochę rzeźbi, ale on traktuje to jedynie jako hobby. Ja zdecydowałem się, że chcę w taki sposób zarabiać na życie, a moi bliscy bardzo mnie w tym wspierali. 

PK: Czy podczas tych kilku lat od kiedy zaczęliście prowadzić pracownię nastąpiła jakaś duża zmiana? Taki moment, który uważacie za przełomowy? 

Takim momentem było zdecydowanie rozpoczęcie sprzedaży internetowej. Stworzenie dobrze zaprojektowanego i działającego sprawnie sklepu internetowego oraz dobrej jakości materiałów promocyjnych. Dzięki temu, obecnie większość naszych produktów sprzedajemy właśnie online. Myślę, że to działa tak dobrze, ponieważ mimo tego, że sprzedajemy produkty online, pokazujemy swoją autentyczność. Klienci widzą, że tworzymy nasze produkty z pasją. Pokazujemy zarówno nasz lokal na Placu Matejki w Krakowie, oraz to jak powstają paski i kto je tworzy.

Ludzie, którzy kupują od nas paski wiedzą skąd te produkty pochodzą. Pokazujemy, że jesteśmy dumni z naszych produktów. Gwarantujemy, że będą super, no i to działa. Mieszkańcy Krakowa zazwyczaj zamiast zamówić pasek online, wolą wpaść do naszego sklepu. Mamy też sporo klientów z innych części Polski, którzy są już naszymi klientami i lubią odwiedzać nas w pracowni. Zdarzają się też klienci zagraniczni.

PK: Czy mówiąc o klientach zagranicznych masz na myśli turystów, którzy odkrywają wasz lokal zwiedzając miasto?

To również się zdarza, choć tu nie odwiedza nas tak wielu turystów jak w naszej poprzedniej lokalizacji na ulicy Pijarskiej. Tam turyści stanowili mniej więcej połowę klientów odwiedzających pracownię. Obecnie klienci zagraniczni to przede wszystkim osoby, które pamiętają nas z targów, w których braliśmy udział. Myślę, że ta forma sprzedaży bezpośredniej jaką są targi sprawia, że o nas pamiętają. 

PK: Kim jest wasz typowy klient?

Większość naszych klientów stanowią mężczyźni w wieku około 30-40-50 lat, którzy cenią sobie wysoką jakość produktów. Osoby, które chcą mieć pasek, który będzie służył im przez lata. 

PK: Co sprawia, że wasze produkty mogą służyć przez wiele lat?

Na pierwszym miejscu zawsze stawiamy jakość.

Wszystkie nasze produkty są wytwarzane w Polsce. To jest coś, co się nie zmieni – choć czasem jest to duże wyzwanie. Produkcja w Polsce jest znacznie droższa niż w Chinach. Te różnice są bardzo duże. My jesteśmy jednak lokalną pracownią i taką chcemy pozostać.

PK: Czy możesz opowiedzieć jak wygląda proces zakupu paska w waszej pracowni?

Wielu naszych klientów przychodzi do nas wiedząc dokładnie czego chce. Jeśli klient nie szuka niczego konkretnego lub nie jest pewien co wybrać, to zawsze staramy się doradzić. Pytamy o zastosowanie takiego paska. Czy będzie on noszony na co dzień czy na eleganckie wyjścia i tak dalej. Dopytujemy też o to, z jakim rodzajem spodni będzie noszony, bo zależnie od tego powinniśmy dobrać inną szerokość paska. Jeżeli są to jeansy, pasek powinien być szeroki – ok. 4 cm, a jeśli ma pasować do spodni garniturowych, wąski – zazwyczaj 3 cm. Do spodni typu chinos szerokość powinna być pośrednia – w takich przypadkach polecamy 3.5 cm.

Kiedy wiemy już jakiej szerokości szukamy, skupiamy się na doborze odpowiedniej kolorystyki. To jest moment kiedy klient wybiera skórę z której zostanie stworzony pasek. Mamy dostępne różne skóry i wykończenia, które różnią się od siebie nie tylko wyglądem, ale też pewnymi właściwościami.

Jedną z najbardziej popularnych skór, które obecnie oferujemy to woskowana i natłuszczana skóra w kolorze ciemnego brązu. Jest bardzo ciekawa, bo w specyficzny sposób “pracuje”. Kiedy ją zagniemy, jaśnieje, a gdy jest użytkowana i ma kontakt z ludzką skórą, ciemnieje. To sprawia, że jest materiałem, który wraz z czasem użytkowania, w bardzo ładny sposób się starzeje. Kiedy opowiadamy o jej właściwościach klientom, zawsze są zaciekawieni i doceniają jej wyjątkowość.

PK: I co dzieje się później, kiedy już dobierzemy odpowiednią szerokość oraz skórę?

Potem klient wybiera klamrę, których mamy różne rodzaje. Wszystkie są bardzo dobrej jakości, ale tym, którzy szukają tego co najlepsze, proponujemy klamry premium wykonane z miedzi lub stali nierdzewnej.

Kiedy klient podejmie decyzję, dobieramy pasujące do klamry nity i zabieramy się za składanie paska. Wszystkie nasze produkty są robione na wymiar, na bazie wymiarów i wytycznych, które otrzymujemy. Zarówno na naszej stronie internetowej jak i w pracowni, tłumaczymy jak prawidłowo dokonać pomiaru, więc zamówienie idealnie pasującego rozmiaru jest dziecinnie proste. Klient podaje nam obwód w pasie, a my na tej podstawie docinamy pasek i odpowiednio wybijamy dziurki.

Na końcu tego procesu istnieje też możliwość personalizacji takiego produktu. Zazwyczaj wybijamy na paskach inicjały ich właścicieli. Klienci czują wtedy, że ten produkt należy właśnie do nich.

PK: Jak długo czeka się na wykonanie takiego paska?

To zależy od tego ile mamy w danym momencie zamówień. Natomiast zawsze staramy się zrozumieć klientów i jeśli to możliwe iść im na rękę. Jeśli ktoś potrzebuje paska na jutro, to jeśli tylko możemy, staramy się, żeby ten pasek był gotowy. Czasem klienci dzwonią lub piszą maile, żeby dowiedzieć się na jakim etapie produkcji jest ich zamówienie. Zawsze chętnie udzielamy takich informacji. Jesteśmy dostępni pod telefonem oraz w pracowni i zawsze służymy pomocą.

PK: Gdzie pozyskujecie skóry i inne półprodukty?

Jeżeli chodzi o półprodukty, to staramy się stawiać przede wszystkim na najwyższą jakość. Chcemy również, żeby to był produkt lokalny. Dlatego jeśli tylko jesteśmy w stanie znaleźć materiały polskiej produkcji, których jakość nam odpowiada, to właśnie takie wybieramy.

Jeśli chodzi o skóry zmawiamy je od różnych sprawdzonych dostawców. Nasza oferta obejmuje jedynie bydlęce skóry licowe. Wszystkie pochodzą z Polski i tu również są przetwarzane. Mamy pośrednika, który dokonuje części zamówień do naszego warsztatu oraz tnie dla nas skórę na paski. Te wstępne cięcia nie są wykonywane w pracowni – zlecamy je lokalnej firmie, która znajduje się 40 km od Krakowa. Pocięte skóry są przez nas następnie testowane. Przed wprowadzeniem ich do oferty zawsze sprawdzamy czy speniają wszystkie nasze oczekiwania. Jeśli widzimy jakieś mankamenty to po prostu nie wprowadzamy ich do sprzedaży.

Wykorzystujemy wyłącznie skóry garbowane roślinnie. To jest dla nas bardzo ważne, bo chcemy żeby nasze produkty były nie tylko wytrzymałe ale też przyjazne środowisku.

Ciekawostką jest, że skóra w surowym stanie kosztuje bardzo mało. Wysoka cena skór jako materiału jest efektem energochłonnego i kosztownego procesu jej obróbki. Skóra chromowa, czyli garbowana chemicznie, dzięki szybszemu procesowi produkcji, jest tańsza i bardziej powszechna. W przypadku garbowania roślinnego proces jest dłuższy, co sprawia, że takie skóry są droższe i trudniej dostępne. Na szczęście są w Polsce garbarnie, które zajmują się garbowaniem roślinnym i robią to niesamowicie dobrze. Wydaje mi się, że na ten moment, znaleźliśmy najlepszą garbarnię, jaka jest możliwa.

PK: Mówisz, że wykorzystujecie jedynie skórę licową. Czym różni się ona od innych?

Skóra licowa to po prostu taka, która składa się z jednego kawałka bardzo grubej skóry. Jest to jeden pojedynczy fragment a nie połączone ze sobą cienkie warstwy.

PK: A skąd bierzecie klamry i inne metalowe części?

Obecnie klamry są jedynym elementem, który sprowadzamy z zagranicy. Niestety nie znaleźliśmy jeszcze klamer polskiej produkcji, których jakość odpowiadałaby naszym standardom. Nie poddajemy się – wciąż szukamy i jeśli takie znajdziemy, chcielibyśmy aby te elementy również były polskiej produkcji.

PK: Gdzie są produkowane klamry, które obecnie wykorzystujecie?

Klamry, które obecnie sprzedajemy pochodzą z Czech. Mamy nadzieję, że za jakiś czas uda nam się znaleźć polskie tak świetnej jakości. Chcielibyśmy też, aby za jakiś czas oprzeć naszą ofertę jedynie na klamrach premium.

PK: Czym różnią się klamry, które określacie jako premium, od tych pozostałych?

Klamry premium są wykonane w 100% z mosiądzu lub stali nierdzewnej. Nic tak naprawdę, nie może się z nimi stać, dlatego wybierając je wiemy, że pasek będzie mógł nam służyć i wyglądać świetnie jeszcze dłużej.

PK: Wspominałeś o tym, że zależy wam na tym aby dbać o środowisko. Jak odniesiesz się do opinii, że wykorzystywanie skór zwierzęcych ma zły wpływ na środowisko.

Rozumiem argument, że skórzane paski są produktem pochodzenia zwierzęcego. Warto jednak pamiętać, że skóra naturalna jest odpadkiem produkcji mięsa, która jak wiemy jest olbrzymia.

Odpowiednie wykorzystanie tego, istniejącego już, materiału jest lepszym wyborem niż korzystanie z tzw. “skór ekologicznych”. Dobrej jakości produkt skórzany, jest w stanie służyć przez lata, a nawet całe życie, co ogranicza konieczność kolejnych zakupów. Dlatego rozsądne wykorzystanie skór zwierzęcych może być fenomenalne dla środowiska.

Jak już wspominałem, korzystamy jedynie ze skór garbowanych roślinnie. Ten proces przetwarzania skór jest oparty na wykorzystaniu substancji pochodzenia roślinnego, które w przeciwieństwie do wykorzystywanego zazwyczaj chromu, nie są szkodliwe dla środowiska.

Taki wybór jest więc nie tylko synonimem konceptu “zero waste” ale również naturalną alternatywą dla “skór ekologicznych”, które wbrew nazwie są produktem ropopochodnym i całkowicie syntetycznym.

Chcemy zachęcać ludzi do wybierania dobrej jakości produktów i dbania o nie, tak żeby służyły im przez lata – bo to jest najbardziej ekologiczne. Dlatego oferujemy naszym klientom dożywotnią gwarancję na nasze paski. Jeśli coś się zepsuje, to taki produkt nie ląduje w koszu, jak w przypadku produktów z sieciówki, tylko jest naprawiany.

PK: Czy uświadamiacie klientów na temat materiałów z jakich korzystacie?

Tak, staramy się mówić im o materiałach, które wybieramy i zawsze podkreślamy, że dobra jakość jest naszym priorytetem.

Tłumaczymy też, że z biegiem czasu skóra będzie pracować i zmieniać się. Po prostu mówimy o właściwościach takiej naturalnej skóry, która nie jest pokryta żadną warstwą plastiku i innych substancji. Taki pasek będzie się z czasem wycierał, “łapał” specyficzne przetarcia i rysy, tłuszcz z rąk i tak dalej. Według nas to sprawia, że takie produkty nabierają charakteru i wyglądają jeszcze lepiej.

PK: Jak powinno się dbać o takie produkty?

Jeśli chcemy, żeby służyły nam przez długie lata, musimy je odpowiednio konserwować. Zazwyczaj edukujemy naszych klientów w kwestii pielęgnacji produktów skórzanych. Wielu z nich nie zdaje sobie sprawy, że o ten materiał należy dbać. Planujemy zrealizować serię filmików dotyczących właśnie tego tematu.

Mamy własną serię produktów do pielęgnacji skóry. To są super produkty, które sami wytwarzamy wykorzystując między innymi wosk pszczeli, który pozyskujemy z pasieki mojego dziadka.

PK: Da się odratować mocno zaniedbany skórzany pasek?

Często tak. Jeśli taki produkt był wykonany z dobrej jakości skóry, to często wystarczy nałożyć na niego grubą warstwę środka do pielęgnacji i pozwolić mu się “najeść”. W większości przypadków, taki pasek uda się odratować.

PK: Poza paskami sprzedajecie też drobne akcesoria skórzane. Skąd pomysł na to, żeby rozszerzyć ofertę waszych produktów?

Zazwyczaj po wycinaniu i docinaniu skóry zostaje trochę ścinków. Chcieliśmy w jakiś sposób wykorzystywać te drobne fragmenty skóry. Tak narodził się pomysł na nasze breloki do kluczy. Bardzo lubimy ten produkt i cieszy nas to, że pozwala nam minimalizować ilość odpadów i być bardziej “zero waste”.

Teraz będziemy wprowadzać też nasze nowe produkty, na którymi pracujemy. Będzie to niespodzianka.

PK: Czy gdyby ktoś zapukał do waszej pracowni i chciałby nauczyć się jak tworzyć takie produkty, bylibyście na to otwarci?

Obecnie prowadzimy warsztaty, na których w uczestnicy mogą zrobić z naszą pomocą pasek. Jeżeli chodzi o takie szkolenie w dziedzinie kaletnictwa, to na razie się tego nie podejmujemy. Na ten moment, uczymy wyłącznie ludzi których zatrudniamy – choć teraz, wszyscy są już naprawdę świetnymi specjalistami.

PK: Jakie jest twoje motto

“dobry pasek, dobre życie”

PK: Myśląc o swoim doświadczeniu jako rzemieślnik, czy masz jakieś rady dla osób, które chcą swoją pasję przekształcić w ścieżkę kariery?

Jak chcecie coś robić, to po prostu zacznijcie.

PK: Dlaczego warto wybierać produkty rzemieślnicze?

Warto, ponieważ są robione przez ludzi, którzy mają doświadczenie w ich tworzeniu. Ludzi, którzy robią to z pasją, wybierają dobre półprodukty i dbają o najwyższą jakość wykonania.